Bike Café – jedna z ciekawszych franczyz nie tylko pod względem tematycznym, ale też technologicznym. Robi karierę W Polsce i budzi zainteresowanie za granicą. W dniach 13 – 15 października na targach franczyzy w Warszawie, w Pałacu Kultury i Nauki będzie można z bliska zapoznać się z tym konceptem. Będąc entuzjastką kawy w plenerze, zaprosiłam do wywiadu Marcina Łojewskiego właściciela i pomysłodawcę marki.
Dominika Ciurzyńska: Jak narodziła się idea mobilnej kawiarni?
Marcin Łojewski: Pomysł narodził się w 2011 roku, kiedy byłem na rejsie żeglarskim w Kopenhadze. Tam spotkałem człowieka, który sprzedawał kawę na ulicy. Co prawda to nie był rower kawowy taki jak nasz, lecz roll bar, ale wtedy zainspirowała mnie sama idea sprzedaży kawy na ulicy. Postanowiłem porozmawiać chwilę z tym człowiekiem. W tym celu musiałem odczekać w dość sporej kolejce. Już wtedy uznałem, że to będę robić po studiach – stworzyłem projekt trójkołowego roweru, z którym w 2012 roku wystartowaliśmy w Poznaniu.
Pierwszą mobilną kawiarnię prowadził Pan sam?
Prowadziłem ją wraz z moją narzeczoną. Po roku mieliśmy już trzy rowery: dwa w Poznaniu i jeden w Warszawie. W kolejnym roku mieliśmy ich już 11, w kolejnym 22. Aktualnie posiadamy ich już prawie 40 w Polsce oraz za granicą.
Czy docelowo miała to być franczyza?
Skłamałbym, gdybym powiedział, że od samego początku będzie to franczyza. Tak naprawdę pomysł franczyzowy narodził się mniej więcej po pół roku od powstania, lecz pierwsza franczyza pojawiła się po półtora roku. Chcieliśmy wszystko najpierw sami sprawdzić, przetestować, a przede wszystkim dowiedzieć się, czy biznes jest rentowny. Biorąc pod uwagę, że jest to działanie na ulicy, chcieliśmy sprawdzić jak się on sprawdza w różnych warunkach. Dopiero po tym przeżytym roku, kiedy to przetrwaliśmy i to ze sporym sukcesem, stwierdziliśmy że jesteśmy w stanie proponować komuś tego typu biznes.
Czy pierwsza franczyza została otwarta w Poznaniu?
Nie, w Poznaniu wszystkie rowery są nasze. Pierwszy rower franczyzowy pojawił się w Trójmieście.
Jak Pan ocenia działania swoich franczyzobiorców?
Bardzo dobrze dają sobie radę. Mamy franczyzobiorców, którzy zaczynali od jednego roweru, teraz już mają ich cztery.
Z pańskiej wypowiedzi wynika, że franczyza nie była głównym celem prowadzenia działalności?
Tak naprawdę pomysł franczyzy powstał, kiedy zobaczyliśmy, że jest to fajny biznes. Nie zrealizowaliśmy jednak tego planu od razu, chociażby z tego powodu że budujemy sami rowery, które musieliśmy dopracować technicznie. W związku z tym nie chciałbym sprzedawać komuś biznesu, jeśli go nie sprawdziłem. Niektórym może się wydawać, że jest to łatwy biznes lecz wcale taki nie jest. Teraz możemy się dzielić naszym doświadczeniem z franczyzobiorcami. Bike Café jest sprawdzonym modelem ciekawego rozwoju.
Czy ma Pan określoną grupę docelową?
Tak naprawdę nie ma tutaj ograniczeń oraz przeciwwskazań. Każdy, kto ma chęci do tego, aby otworzyć własny biznes się nadaje. Oczywiście trzeba mieć środki inwestycyjne, ale nie musi to być wyłącznie gotówka. W tym momencie dla naszych nowych franczyzobiorców mamy ofertę finansowania zewnętrznego np. leasingu, więc sama gotówka nie jest potrzebna. Przede wszystkim potrzebne są chęci.
Przeglądając stronę internetową Bike Café, zauważyć można takie określenia jak „entuzjazm”, „optymizm”, „energia”. Widać, że kładziecie duży nacisk na nastawienie do prowadzenia biznesu.
Zdecydowanie tak. Bycie przedsiębiorcą i prowadzenie własnego biznesu to sposób na życie. Prowadzenie własnego biznesu wymaga predyspozycji, to jest swojego rodzaju styl życia. Dlatego uważam, że my oprócz tego, że proponujemy biznes oraz model biznesowy, proponujemy też styl życia. Chcemy współpracować z ludźmi, którzy są energiczni. Nie mamy wymogów, że osoba musi być na pełen etat dostępna dla Bike Café. Są ludzie, którzy cały czas pracują tam gdzie pracowali i traktują Bike Café jako dodatek. Są osoby, które w 100% się angażują. Także tutaj jest dowolność i nie posiadamy sztywnych ram.
Czy jesteście w stanie na bieżąco szkolić pracowników, wśród których jest zapewne duża rotacja ze względu na nasz polski klimat?
Trzeba podkreślić, że rower jest przystosowany do funkcjonowania cały rok, również zimą: od -10 stopni w górę. To nie jest tak, że ktoś stoi przy -10 stopniach. Mamy specjalnie opatentowany system ogrzewania roweru. Nawet przy minusowych temperaturach przy rowerze jest 15-20 stopni. W związku z tym nie ma żadnych problemów, aby działać również zimą. Natomiast u nas nie ma oddziałów, każdy franczyzobiorca jest osobnym podmiotem gospodarczym, który ma z nami podpisaną umowę franczyzową. W związku z tym my szkolimy franczyzobiorcę i jego pracowników. Później, kiedy już posiadają podstawy, przyjeżdżają do nas do Poznania, gdzie są szkoleni już bardziej szczegółowo.
Jak wygląda marketing w tego typie franczyzie? Czy jest on jednolity? Jakiego typu działania promocyjne podejmujecie?
Najlepszą reklamą Bike Café jest Bike Café: to jak jeździ po ulicy i przede wszystkim jak ta kawa smakuje. Oczywiście prowadzimy działania marketingowe w Social Mediach. Absolutnie nie jesteśmy za takimi formami marketingu jak rozdawanie ulotek czy wywieszanie plakatów w mieście, ponieważ jest tego zbyt dużo i jest to zbyt agresywny sposób reklamowania się. Prowadzimy różne kampanie sponsorowane w internecie — to są nasze standardowe działania promocyjne.
Czy każdego franczyzobiorcę obejmuje ta forma promocji?
Jest to ustalane indywidualnie. Oczywiście franczyzobiorcy mogą się promować w swoim własnym zakresie. Każdy franczyzobiorca ma dowolność w wyborze formy własnej promocji, a my im dostarczamy narzędzia do tego. Nie jest to sztywno narzucone z naszej strony.
Czy jest teoretycznie możliwość rozszerzenia przez franczyzobiorcę oferty Bike Café na przykład o ciasta?
Jest to już dostępne. Nie sprzedajemy tylko kawy. Zachęcamy naszych franczyzobiorców, żeby również posiadali swoje produkty lokalne. Głównym produktem, którego muszą się trzymać jest kawa, natomiast reszta jest dowolna.
Franczyzobiorca kupuje od was towar, czy robi to indywidualnie?
Są produkty, które musi kupować od nas oraz są produkty, przy których nie ma takie konieczności. Jest to ustalane indywidualnie.
Jak daleko może sięgnąć wasz koncept franczyzy?
Jesteśmy ambitną firmą, która rozwija swój produkt także poza terenem Polski. Jesteśmy już produktem eksportowym, mamy pierwsze rowery w Czechach i Finlandii. Być może lada moment pojawi się w innych krajach, niekoniecznie europejskich. Uczestniczyliśmy w targach franczyzowych w Paryżu gdzie spotkaliśmy się z dużym zainteresowaniem inwestorów. Odpowiadając na pytanie: wydaje mi się, że nie ma żadnych ograniczeń.
Można stwierdzić, że plany macie Państwo bardzo ambitne.
Wiemy doskonale, że ten koncept się sprawdza. W Polsce mamy już ponad 35 rowerów, a każdego miesiąca dorzucamy jeden lub dwa nowe rowery. Polska jest trudnym rynkiem na tego typu biznesu, więc jestem święcie przekonany, że na innych rynkach, które są bardziej chłonne na tego typu rzeczy odniesiemy jeszcze większy sukces.
Jakie są zalety tego modelu biznesowego?
Mobilność jest naszą największą zaletą. Z zerowym kosztem możemy zmieniać lokalizacje z różnych przyczyn: w zależności od pory roku, od pogody, od wielu czynników, które na nas wpływają. Jeżeli jesteśmy właścicielami kawiarni stacjonarnych to niestety nie możemy sobie na to pozwolić.
Jak Pan ocenia inne kawiarnie mobilne? Czy jest to dla Was w jakiś sposób konkurencja?
Konkurencja jest zdrowa. Zawsze była jest i będzie. Nie możemy zabronić komuś sprzedaży kawy. Natomiast proszę zwrócić uwagę na ilość jednostek, które posiadają te inne podmioty. Jest ona zdecydowanie mniejsza.
Dlatego, że posiada Pan rozwiązanie techniczne, które pozwala na pracę w całym roku?
My jako założyciele przez pierwsze półtora roku praktycznie non stop pracowaliśmy na rowerach. W związku z tym rozwiązania techniczne stały się potrzebą. Dlatego też ja jestem bardzo spokojny o kwestie techniczne rowerów.
Zauważyć można to, iż ludzie piją coraz to więcej kawy. Jeszcze kilka lat temu niewiele osób znało termin barista. W tym momencie ludzie nabierają coraz to większego obycia w tym temacie. Jak Pan ocenia rozwój rynku kawy?
Przede wszystkim należałoby wspomnieć o tym, że my jako Bike Café wpisujemy się trochę w dwa trendy. Pierwszy — rozwój rynku kawy i nie tylko ilościowy, ale przede wszystkim jakościowy. Nie używamy kawy przemysłowej. Nasza kawa ma certyfikat ekologicznego rolnictwa wydany przez Komisję Europejską. Jest to stuprocentowa Arabica. Ziarna pochodzą z Ameryki Południowej, z Nikaragui i z Meksyku. Jest dla nas specjalnie wypalana pod Barceloną. Drugi trend, w jaki się wpisujemy, to trend kultury rowerowej w Polsce. Co prawda do Kopenhagi lub Amsterdamu jeszcze nam daleko, lecz czerpiemy coraz lepsze wzorce z tych miast i z tych kultur gdzie rower jest podstawowym środkiem transportu. Zauważyć można, że coraz więcej ludzi jeździ na rowerach, powstają nowe trasy rowerowe, które ułatwiają transport rowerzystom. My jesteśmy „kawą na rowerze”, wpisujemy się w te dwa trendy, które się bardzo mocno w Polsce rozwijają i rozwijać będą się rozwijać. Bike Café odnajduje się w tym bardzo dobrze, ponieważ mamy bardzo wysokiej jakości kawy. Nasi bariści są bardzo dobrze wyszkoleni, nawet malują na kawie! Coraz więcej ludzi to docenia i woli wydać trochę więcej na naprawdę dobry produkt niż pić kawę za 1,50 zł z automatu.