Pomidorówki — blog prowadzony przez Monikę Bagińską poświęcony jej największej miłości (i mojej także!) – POMIDOROM! Przyznam szczerze, że kiedy odwiedziłam go pierwszy raz, poczułam się nieco zwiedziona, że sama nie wpadłam na ten wyśmienity koncept, aby poszukiwać różnych odsłon pomidorówek nie tylko we własnej kuchni. Z racji jednak na wrodzoną dziennikarską ciekawość nie omieszkałam nawiązać kontaktu z autorką w celu zadania jej kilku pytań.
Dominika Ciurzyńska: Skąd miłość do pomidorów i pomysł na stronę?
Monika Bagińska: Kocham klasyczną pomidorową, krem z pomidorów, makarony z pomidorami, kanapki z pomidorem i nie znoszę soku z pomidorów nikt nie jest doskonały, a ja wyznaję zasadę, że pomidory nie są do picia. Z miłości tej zdałam sobie sprawę podczas wakacji i wycieczki do Mostaru w Bośni i Hercegowinie. Z obszernej karty menu z przedziwnymi, egzotycznie brzmiącymi nazwami potraw, z długiej listy lokalnych specjałów wybrałam… POMIDOROWĄ! Po powrocie z wakacji postanowiłam założyć bloga, a wpis o pomidorówce z Mostaru, był pierwszym wpisem na www.pomidorowki.pl
Jakim kluczem kieruje się Pani wybierając miejsca, które odwiedza z Pomidorówkami?
To właśnie pomidorówka jest tu kluczem. Jeżeli stałą pozycją w menu jest krem z pomidorów – idę! Jeżeli dzisiejszą zupą dnia jest pomidorówka – idę! Często dostaję również rekomendacje od znajomych, którzy już wiedzą o moim pomidorowym uzależnieniu.
Przyjmuje Pani także zaproszenia od czytelników. Czy nie boi się Pani nieco konfrontacji z różnymi obliczami pomidorówki?
W każdej kuchni to samo danie smakować będzie inaczej. I to jest fajne! Ktoś podaje pomidorową z soczewicą, ktoś zawsze dodaje łyżeczkę cukru dla przełamania kwaskowości pomidorów, bo tak robi jego mama.
Pomidorowa smakuje mi niemal zawsze, ale… faktem jest, że stałam się bardziej wymagająca co do jej smaku. Nie zjadłam kremu z pomidorów raz, w Pradze, ponieważ był maksymalnie przesłodzony. Serce mówiło jedz, ale nie mogłam, był okropny.
Pomidor i …. – jakie połączenie z pomidorem Panią najbardziej zainspirowało lub zaskoczyło?
Hmm… Zaskoczyło mnie nie tyle połączenie, co serwowanie pomidorów na słodko. Dżem z pomidorów – uch, nie zainspirował mnie. Podobnie czekoladowe ciasto z pomidorem czy pomidorowe lody.Jednak co do połączeń na plus – szakszuka! Czyli jaja sadzone w smażonych pomidorach posypane świeżą natką pietruszki. Genialne danie!
Jak łączy Pani codzienną pracę i działanie na Pomidorówkach?
Pracuję od 8:00 do 16:00 i à propos szakszuki właśnie żałuję, że nie mogę się wybrać na nią w porze śniadaniowej do Mama Manoush. Jeżeli mowa o gotowaniu w domu, nie ma problemu. Tak czy siak, robię to niemal codziennie i naturalnie do większości dań wpadają pomidory. A aparat, a nawet lampy studyjne mam zawsze pod ręką. Jedna lampa z softboxem jest nawet na stałe rozłożona w kuchni (dosłownie pod ręką!). Co tyczy się wyjść do restauracji, jest już trudniej z czasem, nad czym ubolewam, ale pracuję nad tym! Dla własnej przyjemności i systematyczności wpisów na blogu oczywiście.
Gdzie się Pani wybiera w najbliższym czasie w celu poznania nowych, pomidorówkowych inspiracji???
Do Stodoły! Ciągle mi do nich jakoś nie po drodze. A kuszą zdjęciami na swoim fan page’u do tego stopnia, że ostatnio zastanawiałam się nad dostawą do pracy.
Jeżeli chodzi o dalsze wyprawy, to chciałabym zwiedzić Włochy pomidorowym szlakiem i Ogrody Pomidorowe we Francji, o których powiedział mi szef kuchni Stołu na Szwedzkiej – Grzegorz. Póki co jednak szukam pomidorów we Wrocławiu i w miejscach, w których akurat jestem. Wie Pani, że we Lwowie nie można dostać zupy pomidorowej?
Klika słów o autorce Pomidorówek:
Skończyła filologię polską i dzięki Bogu (jak sama o sobie mówi), nie pracuje w zawodzie, bo byłaby jeszcze gorszym przykładem nieszczęścia, niż Adaś Miauczyński z Dnia Świra. Z zawodu jest grafikiem i fotografem – FOTO//GRAFIKIEM, jak to lubi to zapisywać.
Uwielbia robić zdjęcia, a przez pracę pokochała robić zdjęcia potraw. Nabyta przez zboczenie zawodowe filozofia najpierw sfocić, potem zjeść weszła na stałe do jej codziennego życia. Dlatego też tak ważny jest dla niej sposób podania i wygląd dania. Z tego samego powodu nie cierpi rozlanej po talerzu pomidorowej, ale to już o samym blogu…
Komentarze są wyłączone.